|
" ...żyjemy w świecie, w
którym rzeczywistość i fantazja,
okrucieństwo i delikatność mieszają się ze sobą."
Pablo Corral Vega
|
Maciej Winiarski
Wykorzystanie rodzin rojowych
w pasiece
Zjawisku
powstawania nastroju rojowego w rodzinie pszczelej i przeciwdziałaniu,
aby ono nie powstawało, w literaturze przedmiotu poświęcono
bardzo wiele miejsca. Jednak jak powiada jeden z moich przyjaciół
z Danii: Żeby pszczelarz nie wiem, co robił i żeby nie wiem,
jak selekcjonował w swojej hodowli pszczoły w kierunku nierojliwości,
zawsze będzie istniała możliwość wyrojenia się części rodzin.
Taka jest prawda. Pracuję przy pszczołach ponad 30 lat i
jeszcze nie miałem roku, aby na 80 posiadanych rodzin, minimum
kilkanaście rodzin mi się nie wyroiło. Zjawisko to nasila
się w lata ze zmienną pogodą pod koniec maja i w czerwcu.
W tym czasie dłuższe okresy niepogody powodują wchodzenie
znacznej liczby rodzin pszczelich w nastrój rojowy. Oczywiście,
powszechnie znane są i stosowane różne metody rozrajania,
ale w przypadku pszczelarzy pracujących zawodowo poza pszczelarstwem
(jak w moim przypadku) lub pokonujących znaczne odległości
z miejsca zamieszkania do miejsca stacjonowania pasieki
(lub pasiek), część rodzin musi się wyroić.
W takiej sytuacji powstaje proste
pytanie - co zrobić ze złapaną rodziną rojową?
Eksperymentowałem z zagospodarowaniem rodzin
rojowych przez dziesiątki lat i doszedłem do zupełnie nowych
zastosowań, które zostały już opublikowane w prasie brytyjskiej
(1). Oczywiście pszczoły można osadzić w pustym ulu, aby
w ten sposób powiększyć pasiekę. Jednak taki sposób powiększania
pasieki jest uważany za archaiczny i nie jest przez naukę
zalecany. Lepiej jest zsypać pszczoły rojowe do ula macierzystego,
ponieważ nie osłabiamy rodziny, oczywiście po uprzednim
złapaniu matki rojowej i wyłamaniu wszystkich mateczników,
bowiem jeżeli tego nie zrobimy, w następnym dniu rodzina
ta znowu nam się wyroi. W opisanym postępowaniu z rodzina
rojową nie ma żadnej nowości.
W dużej pasiece zawsze może się zdarzyć,
że jakaś rodzina jest słaba. Mając rój, aż się prosi, aby
te rodziny połączyć. W rodzinie, do której mam przyłączyć
pszczoły rojowe nie szukam królowej. Zakładam, że skoro
mimo mojej pomocy (dokładanie czerwiu krytego) jest ona
beznadziejna to jest ona mało wartościowa i szkoda tracić
czas na jej szukanie. Wypada nadmienić, że gospodaruję w
ulach wielkopolskich. Zatem, zabieram rodzinie, do której
przyłączam rój, ramki nadstawkowe i wszystkie beleczki międzyramkowe.
Następnie straszliwie zraszam tą rodzinę wodą, tak, że pszczoły
tracą zdolność lotu. Lekko zraszam wodą rój i od góry nasypuję
go do rodziny zmoczonej wodą. Ul nakrywam folią plastikową
i daszkiem. Co się okazało? Pszczoły mokre w ogóle nie bronią
się, ponieważ zajęte są osuszaniem się, nie bronią też swojej
królowej, natomiast prawie suche pszczoły rojowe wlewają
się wszystkimi uliczkami do wnętrza gniazda, natychmiast
zabijają matkę rodziny, do której są one przyłączane. Wszystkie
pszczoły uznają "władzę" matki rojowej. Mamy obie
rodziny połączone bez straty czasu na szukanie królowych
i zupełnie bez strat w pszczołach. Następnego dnia zakładamy
siatkę odgrodową i ramki do nadstawki. Warto dodać, że tak
połączona rodzina pracuje jak rodzina rojowa i jeżeli jest
pożytek to potrafi przynieść nadstawkę miodu.
Uwaga! Opisany zabieg łączenia rodzin
wykonujemy przed samym wieczorem, ponieważ instynkt nie
pozwala pszczołom rojowym na opuszczenie ula przed nocą,
co może się zdarzyć, jeżeli zrobimy to przed południem.
Pszczoły rojowe przelecą przez ul, nie czyniąc nikomu szkody
i ponownie wyroją się! Identycznie postępuję, jeżeli wydarzy
mi się matka trutowa lub trutówki. Po połączeniu takich
rodzin, pszczoły rojowe błyskawicznie rozprawiają się z
matką trutową lub z trutówkami i następnego dnia można już
założyć nadstawkę, ponieważ możemy być pewni, że w owej
rodzinie "objęła panowanie" królowa rodziny rojowej.
Nieco inaczej postępuję, gdy w pasiece znajduję
rodzinę silnie porażoną przez grzybicę wapienną (Ascosphera
apis) (2). Praktycznie rzecz biorąc sam proces łączenia
jest taki sam jak wyżej opisałem: zabranie ramek nadstawkowych,
siatki odgrodowej i beleczek międzyramkowych z gniazda,
zmoczenie wodą zagrzybionych pszczół i nasypanie pszczół
rojowych. Modyfikacja polega na tym, że następnego dnia
po połączeniu obu rodzin, samo gniazdo zamykam beleczkami.
Połączona rodzina jest bardzo silna i królowej brakuje pustych
komórek na składanie jaj. W takiej sytuacji wszystkie mumie
zostaną wyniesione, a komórki przygotowane na czerw. W tych
warunkach przetrzymuję pszczoły 4-5 dni, następnie zakładam
siatkę odgrodową i ramka nadstawkowe na miód. Należy uważać,
aby w tej ciasnocie za długo nie przetrzymywać pszczół,
bo z powrotem wejdą w nastrój rojowy. Następuje pozorne
samowyleczenie rodziny i na tyle korzystna zmiana mikroklimatu
(3) wnętrza ula, że do końca sezonu choroba już się w tej
rodzinie nie pojawi. Użyłem określenia "pozorne"
samowyleczenie pszczół, ponieważ, nawet połączona rodzina
nie jest w stanie zlikwidować miliardów zarodników rozsianych
z dojrzałych grzybni zmumifikowanego czerwiu. Ale dla nas
pszczelarzy najistotniejszą jest jedna sprawa - skuteczność.
Metoda łączenia rodzin rojowych z chorymi na grzybicę wapienną
jest tak skuteczna, w procesie eliminowania negatywnego
oddziaływania tej choroby, że stosuję ją w naszej pasiece
od kilku już lat z dużym powodzeniem.
Drodzy Czytelnicy "Pasieki". Mimo
ogromnego bogactwa informacji zawartych w literaturze przedmiotu,
myślę, że warto raz jeszcze pochylić się uważnie nad zjawiskiem
przyczyn powstawania nastroju rojowego. Zresztą, jak powiedział
w jednym ze swoich wywiadów p. dr Zbigniew Lipiński - wielki
teoretyk biologii pszczół, że: Cała nasza wiedza o zachowaniu
się pszczół jest oceniana dopiero na 1 % (4). Zatem
cała reszta, czyli 99% stanowi obszar terra incognita. Słowa
te świadczą, jak jeszcze olbrzymią należy wykonać pracę,
aby dobrze zrozumieć zachowania pszczoły miodnej. Starczy
jej na całe pokolenia pszczelarzy teoretyków i praktyków.
Ostatnia już kwestia. Uważny Czytelnik zauważył,
że zamiennie używam określeń: matka pszczela i królowa.
Nasuwa się pytanie: czy w języku polskim taki zabieg językowy
nie jest nadużyciem, lub zgoła nikomu niepotrzebnym zapożyczeniem
z języka angielskiego lub niemieckiego? Nie wiem. Natomiast
wiem, ze zgodnie z łacińską maksymą, źródłem prawa jest
obyczaj, a przecież w potocznej mowie określenie królowa
na matkę pszczelą jest dość często używane. Drugim powodem
takiego użycia tych określeń jest wyrażenie mojego głębokiego
szacunku dla wielu pokoleń polskich pszczelarzy z dawnego
zaboru austriackiego (Galicji), którzy bez żadnych zahamowań
używali zamiennie tych określeń.
Maciej Winiarski
Pasieka 2/2003
Przypisy:
1) M. Winiarski, Using the swarms and fighting
against the feeling of swarming in bee-colonies, The Beekeepers
Quarterly 2002, No 70, s. 23-24.
2) A. Hartwig, Przyczyny rozprzestrzeniania
się grzybicy, Pszczelarstwo 1998, nr 5, s. 9.
3) K. Pohorecka, P. Skubida, Grzybica wapienna
- choroba sezonu pasiecznego, Pszczelarstwo 2002, nr 5,
s. 7; D. Dixon, S.C Jay, G. Otis, M. Winston, Honey Bee
Diseases & Pests, Ottawa 1990, s. 7.
4) B. Pilarek, Dlaczego pszczoły miodne porzucają
gniazda (Rozmowa z dr Zbigniewem Lipińskim), Pszczelarz
Polski 2001, nr 8,
|