|
"...żyjemy w świecie, w
którym rzeczywistość i fantazja,
okrucieństwo i delikatność mieszają się ze sobą."
Pablo Corral Vega
|
Zagadnieniu
powstawania nastroju rojowego w rodzinach pszczelich
i walce z nim, w literaturze przedmiotu poświęcono wiele
miejsca. Jednak problem ten nie jest ani do końca wyjaśniony,
ani też nie posiadamy pewnych, 100 % zasad zapobiegania
i zwalczania nastroju rojowego. Liczne eksperymenty i doświadczenia
jakie prowadziłem w przeszłości, a niektóre nadal kontynuuję
wynikają z bardzo prostego faktu - poszukiwania w dużej
pasiece produkcyjnej takich rozwiązań, które oszczędzałyby
mój czas dzielony, na rodzinę, pracę zawodową i prowadzenie
dużej pasieki (80 rodzin).
Kilkudziesięciopniowa
pasieka daje pszczelarzowi-eksperymentatorowi dwa ogromne
atuty:
- duży materiał obserwacyjny,
- możliwość prowadzenia różnorakich praktycznych doświadczeń,
ponieważ nawet zmniejszenie produkcji miodu na 5 - 10 %
ogólnej liczby rodzin, nie czyni zbyt wielkiego uszczerbku
w dochodowości pasieki.
Zapoznajmy
się zatem, z wynikami moich eksperymentów, obserwacji
i praktycznych wskazówek z nich wynikających.
1.
Przyczyny powstawania nastroju rojowego w rodzinie pszczelej.
W każdym sezonie pszczelarskim,
mniej więcej od połowy maja do końca czerwca pojawia się
w pasiekach problem rojenia się rodzin pszczelich. Jeżeli
poznamy przyczyny powstawania nastroju rojowego, to łatwiej
nam będzie zapobiegać jego powstawaniu, a po ewentualnym
pojawieniu się w rodzinie, ułatwia nam walkę z nim. Jednak
mimo wielu metod zalecanych w literaturze przedmiotu, dochodzi
w naszych pasiekach do wyrojenia się przynajmniej części
rodzin pszczelich. Ten artykuł jest, rzetelnym przekazaniem
całej mojej wiedzy na ten temat, z mojej ponad 30 letniej
praktyki pszczelarskiej i 10 letnich eksperymentów przeprowadzonych
w latach 1991 - 2000 (z przerwą w 1997 i w 1998 r. wywołaną
katastrofą powodzi z 10 lipca 1997 r.)
Wśród wymienianych w literaturze przedmiotu czynników mających
wpływ na powstawanie nastroju rojowego, za najważniejsze
uważam:
a. czynniki środowiskowe (przebieg pogody i pożytki),
b. nadmierne zagęszczenie pszczół w ulu,
c. nadmierne stężenie w atmosferze ula CO2,
d. nadmierna ilość młodych pszczół-karmicielek mleczkiem
pszczelim,
e. nadmierna ilość pszczół-woszczarek,
f. czynniki związane w matką (dziedziczna skłonność do rojenia
się oraz wiek królowej),
g. inne, jak np. roje głodniackie, lub ucieczka królowej
z ula porażonego zgnilcem amerykańskim. Roje takie rzadko
występują, zatem nie będą one przedmiotem rozważań tego
artykułu.
Widzimy, że czynników tych jest sporo i w związku z tym
można stwierdzić, że sam proces powstawania nastroju rojowego
jest procesem dynamicznego balansowania lub lepiej jeszcze
wzajemnego oddziaływania wszystkich wymienionych czynników
równocześnie i warunków środowiska. Wpływ otoczenia, a zwłaszcza
warunki pogodowe powodują, że występują lata tzw. rojliwe,
kiedy to pomimo najstaranniejszych zabiegów pszczelarza,
wyraja się duża część rodzin w pasiece i są takie lata,
że pszczoły roją się sporadycznie. Ponieważ, pszczelarz
nie ma wpływu na czynniki zewnętrzne (zwłaszcza pogodowe),
to w dalszych rozważaniach nie będziemy brali również je
pod uwagę, chociaż - jak już zaznaczyłem - mają one bardzo
duży wpływ na powstawanie i przebieg nastroju rojowego.
Uważny czytelnik, zauważy,
że przy wymienionych wyżej czterech czynnikach rojogennych
jest powtarzane określenie "nadmierna/e". Ważne
jest udzielenie odpowiedzi na pytanie, który z wymienionych
czynników
może być bezpośrednim impulsem wywołującym wyrojenie się
pszczół?
Na podstawie długich obserwacji i stosunkowo prostych eksperymentów
doszedłem do sformułowania wniosku w postaci prawa maksimum
w brzmieniu: Bezpośrednią przyczyną (impulsem) wyrojenia
się pszczół jest czynnik osiągający wartości maksymalne
w okresie bezpośrednio poprzedzającym rojenie (1 - 2 doby),
a osiągający najwyższy poziom w dniu rojenia się. Pszczoły
muszą się wyroić np. przy maksymalnie możliwym zagęszczeniu
pszczół, przy maksymalnej wartości stężenia CO2 atmosfery
ula, przy maksymalnej liczbie pszczół-karmicielek i pszczół-woszczarek.
Wystarczy aby tylko jeden z wymienionych czynników osiągnął
wartość maksymalną, który daje impuls pszczołom do natychmiastowego
rojenia się. Tak zapisane prawo nie obejmuje czynników związanych
z cechami królowej pszczelej.
W latach 90-tych minionego stulecia, wielokrotnie prowadziłem
doświadczenia polegające na następujących zabiegach:
- sztucznym doprowadzeniu do nadmiernej ilości pszczół w
rodzinie pszczelej poprzez zsypywanie w dniu wyrojenia się
kilku rojów do jednego ula z równoczesnym poddaniem młodej
królowej (zapłodnionej lub nie). Jeżeli były jeszcze jaja
w komórkach pszczelich, lub czerw w wieku od 1-3 dni, to
rodzina ta następnego dnia wyrajała się (z wyjątkiem dni
zimnych i dżdżystych). W przypadku, gdy poddawano matkę
zapłodnioną, to najwyżej w czwartym lub piątym dniu po stworzeniu
takiej hiper-rodziny, dochodziło do wyrojenia się. W gnieździe
były tylko założone miseczki matecznikowe z jajami lub świeżo
wylęgniętymi larwami jednodniowymi. Radykalnie zmieniała
się sytuacja po dołożeniu następnego korpusu nadstawkowego
(zdjęcie). Następowało rozluźnienie w ulu i pszczoły na
młodej królowej więcej nie roiły się. W 1999 r. pięć razy
osadzałem hiper-rodzinę w ulu doświadczalnym i za każdym
razem pszczoły wyrajały się. Sytuacja wróciła do normy dopiero
po dołożeniu całego korpusu nadstawkowego (zdjęcie).
- Drugim doświadczeniem było zabieranie z badanej rodziny
czerwiu odkrytego, a w to miejsce umieszczanie czerwiu wygryzającego
się. W ciągu kilku dni liczba pszczół lotnych i młodych
pszczół ulowych wyrównywała się, a w niektórych przypadkach
nawet ją przewyższyła (w 1993 r., 1995 i w 1999 r.).Rezultaty
były identyczne. Przy obecności bardzo dużej liczby pszczół-karmicielek
pszczoły roiły się i to zarówno na matkach starych (w 100
%), jak i na młodych (w 80 %), najpóźniej w trzecim dniu
osiągnięcia stanu równowagi między liczbą karmicielek a
pszczołami lotnymi.
- Najtrudniej było eksperymentować z pszczołami-woszczarkami.
Chcąc osiągnąć jakieś logiczne i wiarygodne wyniki, przenosiłem
do jednego ula kilkanaście ramek z odbudowywaną woszczyną
(wraz pszczołami). Wieczorem, tego samego dnia wymieniałem
ramki odbudowywane na w pełni odbudowane (najczęściej na
ciemne, przeznaczone po sezonie pszczelarskim do wytopu),
tak że woszczarki zupełnie nie miały pracy i masowo gubiły
łuseczki wosku. Początkowo obawiałem się, że tak dokładane
pszczoły-woszczarki, będą zwalczane przez pszczoły z ula
doświadczalnego. Okazało się, że były to płonne obawy. Podczas
wieloletnich eksperymentów pszczoły dokładane nigdy nie
były ścinane przez pszczoły z ula doświadczalnego. Przy
okazji doszedłem do małego odkrycia: manipulowania w pasiece
całymi korpusami nadstawkowymi wraz żywymi pszczołami. Pozwala
to na błyskawiczne wzmacnianie słabych rodzin i równocześnie
jest to jeden ze sposobów rozrajania pszczół. Okazało się,
że znajdujące się pszczoły lotne w przekładanym ulu (z pyłkiem),
w ogóle nie zwracają uwagi na tę zmianę i po rozładowaniu
zapasu pyłku, natychmiast lecą w pole, wracając zeń do ula
macierzystego. Natomiast pszczoły ulowe, nadal wykonują
przypisane im czynności. Wróćmy jeszcze do mojego eksperymentu.
Okazało się, że bardzo duża liczba bezrobotnych pszczół-woszczarek
prowokowała pszczoły do zakładania mateczników, do których
albo królowa znosiła jaja, albo były one tam umieszczane
przez robotnice. Jednak, w tym przypadku wyniki doświadczenia
nie były tak jednoznaczne jak w dwóch pierwszych przypadkach.
Jeśli w rodzinie z maksymalną ilością pszczół-woszczarek
(przewyższającą liczbę pszczół lotnych) była stara królowa
- rojenie występowało w 90 % przypadków, zaś na młodych
czerwiących matkach tylko w 50 %. Ponieważ jedną z głównych
przyczyn rojenia się jest obecność w rodzinie pszczelej
ubiegłorocznych lub jeszcze starszych królowych, wynik ten
nie podważa wniosku podanego w formie prawa maksimum. Warto
zaznaczyć, że w każdym doświadczalnym ulu, w dniu założenia
eksperymentu, wykonywałem przegląd gniazda celem wyeliminowania
rodzin z jawnym już nastrojem rojowym.
- Niestety, nie miałem możliwości mierzenia zawartości CO2
w atmosferze ula, zatem czynnik ten został dołączony do
prawa maksimum na podstawie literatury przedmiotu.
2.
Walka z nastrojem rojowym w pasiece.
Wiedza wynikająca z prawa maksimum w sposób znaczący ułatwia
pszczelarzowi walkę z nastrojem rojowym. Wystarczy abyśmy
pilnie obserwowali zachowanie się naszych podopiecznych
(patrz. artykuł pt. "Węza prawdę ci powie", Pszczelarstwo
1996, nr 11 s. 15), aby zastosować odpowiednią metodę walki
z nim.
a. W przypadku maksymalnego zagęszczenia
pszczół, dołożenie korpusu nadstawkowego lub jego zamiana
z rodziną słabą natychmiast rozwiązuje problem, pod warunkiem
bezwzględnego wyłamania wszystkich mateczników. Stwierdziłem,
że dołożenie całego korpusu dodatkowego, często prowadzi
do niszczenia mateczników przez same pszczoły, szczególnie
jeżeli w rodzinie jest już młoda królowa.
b. Przy maksymalnej obecności pszczół-karmicielek, odebranie
z gniazda całej ilości czerwiu krytego (niekiedy zabieram
nawet 4 - 5 ramek) i zastąpienie ich jasnymi ramkami pod
czerw.
c. Przy maksymalnej ilości pszczół-woszczarek, dołożenie
dużej ilości plastrów węzy (3-4 ramka), w skrajnych przypadkach
zamiana korpusów z rodziną słabszą.
d. Przy domniemanym, maksymalnym stężeniu szkodliwych gazów
ulowych w tym głównie CO2 dołożenie korpusu nadstawkowego,
lub otworzenie górnego wylotka, celem lepszej wentylacji
ula. Uwaga! Górny wylotek (w nadstawce), nie może być długo
otwarty, bowiem ciąg powietrza w ulu od dolnego wylotka
do górnego jest tak silny, że pszczoły przestają się rozwijać!
Metodę te stosuję nie dłużej niż przez okres 10 -14 dni.
e. Przy stwierdzonym nastroju rojowym rodziny pszczelej,
staram się zawsze o wymianę starej królowej na młodą (najlepiej
niezapłodnioną), ponieważ od momentu podłożenia jej do początku
czerwienia upływa 10 - 14 dni i w związku z tym rodzina
ta trochę słabnie. Ale na ogół przystępujemy do hodowli
matek dopiero w czerwcu, kiedy w ulu znajdują się pokolenia
letnie pszczół, bowiem przy ich pomocy otrzymuje się największe
i najlepsze królowe. Zatem, jeżeli nie jest to rodzina posiadająca
jakiś silny czynnik rojogenny
w maksymalnej wartości, wystarczy na kilka godzin (4-8)
odebrać starą królową i ponownie ją poddać tej samej rodzinie,
uprzednio wykonując przegląd gniazda wraz wyłamaniem wszystkich
mateczników. Zarówno osierocone pszczoły, jak i królowa
przechodzą tak silny stres, że mamy przez kilkanaście dni,
a niekiedy przez cały sezon pszczelarski spokój z nastrojem
rojowym w tej rodzinie.
3.
Łapanie i użytkowanie roi w pasiece.
Jak już wspomniałem nieco wyżej, pomimo bardzo starannych
zabiegów pszczelarza, pewien procent rodzin pszczelich musi
się wyroić. Ponieważ
w naszej pasiece pracuję najczęściej sam, to przy łapaniu
roi muszę stosować proste i skuteczne metody. Często opisywana
w różnych czasopismach rojnica-transportówka w moim przypadku
odpada, bowiem wymaga do zdjęcia roju z drzewa dwóch ludzi.
Ja mam na podstawie wzorców (rys. Leonarda Webera), wypracowanych
przez protoplastów założyciela niewodnickiej pasieki, Piotra
Lachowieckiego ze Wschodniej Małopolski (obecnie Zachodnia
Ukraina), wykonane drewniane rojnice (korobki), które bardziej
przypominają drewniane cebrzyki niż współczesne rojnice
(zdjęcie). Zdejmuję wszystkie roje osadzone do wysokości
8 m. żonglując różnej długości żerdkami (zdjęcie). Zasada
mojej pracy jest niezmiernie prosta: żerdką z przyczepioną
rojnicą staram się zgarnąć z uwieszonego roju, tyle pszczół
ile tylko jest to możliwe, po uprzednim delikatnym ich skropieniu
(pszczoły nie powinny być mokre, bo stracą zdolność lotu).
Drugą żerdką, cały czas strząsam pszczoły z gałęzi, tak
że jedynym spokojnym miejscem jest właśnie rojnica i tam
pszczoły masowo wlatują. Po 5-10 minutach takiego niepokojenia
pszczół rój jest mój. Żeby mieć pewność, że królowa również
została zdjęta, wnoszę ten rój wraz korobką do ciemnej i
chłodnej piwnicy. Jeżeli rodzina rojowa została prawidłowo
zdjęta (w 95 % przypadków), to pszczoły w ciągu 1 - 2 godzin
uciszają się i uwieszają się w górnej części rojnicy. Jeżeli
nie ma królowej to rozlatują się po całej piwnicy i rankiem
następnego dnia wystarczy okna pootwierać i one same wrócą
do ula macierzystego Nigdy nie stosuję rodzin rojowych do
zasiedlania nowego ula. Tutaj znacznie lepsze i pewniejsze
rezultaty dają mi odkłady.
W mojej pasiece wykorzystuję rodziny rojowe wyłącznie do:
a. zwracania rodzinie macierzystej (w przypadku gdyby nastąpiłoby
zbyt duże osłabienie rodziny macierzystej),
b. likwidowania rodzin słabych,
c. likwidowania matek trutowych i rodzin z trutówkami,
d. "leczenia" rodzin z występującą w dużym nasileniu
grzybicą wapienną,
e. utrzymania przy życiu cennej, ubiegłorocznej królowej.
Ad a/
Takie postępowanie jest oczywiste jeżeli nie jest to rodzina
bardzo silna. Równocześnie jest to dla mnie okazja do podłożenia
młodej królowej, jeżeli rzecz jasna jestem już w ich posiadaniu.
Ad b/
Jest to moja oryginalna metoda, nie znana szerszemu kręgowi
pszczelarzy. Otóż, jeżeli rodzina jest słaba, a ja przecież
od niej chcę uzyskać chociaż trochę miodu akacjowego lub
lipowego, to silny rój łączę ze słabą rodziną. Po stwierdzeniu,
że rój jest zdjęty prawidłowo (wystarczy godzinę lub dwie
przetrzymać
rój w piwnicy lub przy jej braku w specjalnie wykopanej
dziurze w ziemi
o wymiarach: 0,7 m x 0,7 m i głębokości na 1 m i zaciemnionej
materiałem nie przepuszczającym światło) już wkrótce wiemy,
czy tam jest królowa, czy też nie - przed wieczorem zabieram
z ula wszystkie ramka nadstawkowe, zabieram siatkę odgrodową
i wszystkie beleczki międzyramkowe z gniazda. Następnie,
bardzo mocno zraszam pszczoły słabej rodziny, tak że wszystkie
pszczoły są mokre i nie mogą latać. Rój w korobce tylko
delikatnie zraszamy wodą i energicznym ruchem, a właściwie
stuknięciem uchwytem rojnicy w ramki gniazdowe, strząsam
wszystkie pszczoły rojowe do owego ula. Następnie, ul zatykam
płatem folii i zamykam daszkiem ula. Co się dzieje w tym
ulu? Pszczoły z rodziny zasadniczej w ogóle nie bronią swej
królowej bo są tak mokre, że wyłącznie są zajęte suszeniem
się, zaś pszczoły rojowe wlewają się wszystkimi uliczkami
do wnętrza ula. Docierają do matki rodziny, którą łączymy
z rojem i ją zabijają, co powoduje, że pszczoły z tego ula
w ogóle nie bronią się. Połączenie następuje bez żadnych
ofiar (oprócz królowej ze słabego pnia) i następnego dnia
można założyć stosowną ilość beleczek, siatkę odgrodową
i ramka nadstawkowe. Tak połączona rodzina zachowuje się
jak osadzony w nowym ulu rój i pracuje przez dwa tygodnie
bardzo intensywnie, przynosząc (jeżeli jest pożytek) nadstawkę
miodu, oraz odbudowując kilka ramek woszczyny.
Ad c/
Niekiedy zdarza mi się, że jakaś królowa staje się trutową
matką lub przy długim okresie jej braku powstają trutówki
pszczele. Moje postępowanie jest identyczne jak przy wzmacnianiu
słabych rodzin rojami. Oczywiście pszczoły rojowe natychmiast
"rozprawiają się" z matką trutową lub z trutówkami.
Dalsze postępowanie z tą rodziną połączoną jest takie same
jak w poprzednim przypadku.
Ad
d/
"Leczenie" rodzin silnie porażonych grzybicą wapienną.
Modyfikacja łączenia rodziny rojowej do porażonej grzybicą
wapienną polega na tym, że połączoną rodzinę pozostawiamy
na okres 4 - 5 dni tylko w gnieździe. Królowa rodziny zagrzybionej
jest oczywiście też natychmiast zabijana przez pszczoły
rojowe, natomiast ciasnota w gnieździe sprawia, że pszczoły
bardzo szybko usuwają wszystkie mumie i martwe larwy, tak
aby robotnice miały gdzie składać nektar, a królowa wolne
komórki na czerwienie. Nie wolno przeciągać struny tzn.
za długo trzymać połączoną rodzinę tylko w gnieździe, bowiem
ta rodzina może wejść w nastrój rojowy i w tych warunkach
nie zbierzemy miodu.
Ad
e/
Często szkoda nam jest dobrej, ubiegłorocznej królowej,
ze względu na cenne cechy, które przekazuje ona potomstwu
np. miodność. Ponieważ, posiadam większość matek w pasiece
znakowanych (z wyjątkiem królowych uzyskanych z cichej wymiany
matek), to we wszystkich przypadkach stwierdziłem, że takie
łączenie zawsze przeżywa matka rojowa. Zatem, stosując łączenie
rodziny rojowej w opisany wyżej sposób, równocześnie zabezpieczam
sobie życie cennego materiału hodowlanego.
4.
Zakończenie
W jednym, krótkim doniesieniu nie można omówić wszystkich
praktycznych zastosowań prawa maksimum. W następnych dwóch
lub trzech artykułach, będą do niego jeszcze wracał, uzupełniając
je o dalsze spostrzeżenia i praktyczne zastosowania. Dla
pszczelarza-praktyka, a zarazem eksperymentatora najważniejsza
jest świadomość jednego faktu. Otóż wielki teoretyk w dziedzinie
biologii pszczół p. dr Zbigniew Lipiński w jednym z wywiadów
poświęconym swej książce (Essence and Mechanism of Nest
Abandonment by Honeybee Swarms) powiedział: Cała nasza wiedza
o zachowaniu się pszczół jest oceniana dopiero na 1 %. Reszta,
czyli 99 % stanowi obszar terra incognita, co znaczy ziemię
nieznaną. Słowa te świadczą, jak jeszcze mamy mnóstwo pracy,
której starczy na wiele pokoleń pszczelarzy - zarówno teoretyków
i praktyków.
Ostatnia już kwestia. Uważny Czytelnik na pewno zauważył,
że w artykule zamiennie piszę określenia: matka pszczela
i królowa. Czy w języku polskim nazywanie królową zamiast
matką nie jest nadużyciem, lub zgoła nikomu niepotrzebnym
zapożyczeniem z j. angielskiego lub niemieckiego? Tego nie
wiem. Natomiast wiem, że zgodnie z łacińską maksymą źródłem
prawa jest obyczaj, a przecież w potocznym użyciu ludzi
nie związanych z pszczołami jest używany zwrot królowa pszczół.
Drugim powodem takiego zamiennego używania tych określeń
jest szacunek dla wielu pokoleń polskich pszczelarzy z dawnego
zaboru austriackiego (Galicji), którzy bez żadnych zahamowań
używali zamiennie tych dwóch określeń matka pszczela i królowa
pszczół. Nie będąc purystą językowym, specjalnie mnie nie
interesuje źródłosłów słowa królowa pszczela.
Tekst powyższy opracowałem na
podstawie wcześniej opublikowanego artykułu pt. "Using
the swarms and fighting against the feeling of swarming
in bee-colonies" z "The Beekeepers Quarterly"
2002, nr 70, s. 23
Maciej Winiarski
|